Po co psu kapok? Czy ten pies nie umie pływać? To najczęściej zadawane pytania, jakie słyszałam. Oto garść moich doświadczeń, jak zabrać się za kajakowanie z psem.
Zanim sama wsiadłam do kajaka razem z Flicką, śledziłam „psie internety” w poszukiwaniu rad, czytałam o doświadczeniach innych (linki na końcu wpisu). I na wstępie muszę zaznaczyć, że to co zdało egzamin w naszym przypadku, niekoniecznie sprawdzi się w innych. Każdy pies ma inny temperament i inaczej zachowa się w kajaku.
Ale jeśli: masz dużego psa, który niekonieczniecznie kocha pływanie i który spłoszony potrafi wykonać jakiś niekontrolowany manewr, prawdopodobnie ten wpis będzie dla Ciebie przydatny.
Kajakowanie z psem zdecydowanie chciałam rozpocząć na jeziorze. Każdy kto ma porównanie – spływ rzeką i pływanie po jeziorze, doskonale wie, jak nieprzewidywalna może być rzeka. Dlatego jezioro podczas bezwietrznej pogody, to idealna opcja na pierwszy raz z psem w kajaku. Wybraliśmy Pojezierze Drawskie i Jezioro Lubie.
Nim wsadziłam psa do kajaka, musiałam przyzwyczaić Flickę do kamizelki/kapoka. Budziło to powszechne zdziwienie… Bo jaki niby sens ma u potrafiącego pływać psa kamizelka? U Flicki, która nie lubi pływać (uwielbia za to bieganie po wodzie, kiedy nie czuje gruntu – kończy się zabawa), sprawiła, że chętnie aportowała z wody piłkę, po którą musiała popłynąć (dzięki temu po kilku dniach chętniej pływała po piłeczkę również bez kapoka).
Z mojego punktu widzenia kapok ma jeszcze jeden istotny plus – zdecydowanie spowalnia płynącego psa. A więc na wypadek „psa za burtą” mam więcej możliwości aby zareagować. Kapok daje też możliwość wygodnego chwycenia psa, co w moim przekonaniu jest kluczowe w razie wywrotki, albo sytuacji, kiedy trzeba by było wciągnąć psa do kajaka na środku jeziora.
Podczas pierwszej próby upchnęliśmy się w kajaku we trójkę: Michał, ja i Flicka u mnie w nogach. Zdecydowanie nie polecam tej opcji 🙂 No chyba, że ktoś lubi jak jest ciasno lub ma małego psa. W każdym razie ja przy takim układzie nie bardzo miałam możliwość wiosłowania (więc żadna frajda;))
Na kolejne przejażdżki po prostu wsiadałam do kajaka sama z psem. Kilka pierwszych to były krótkie, najwyżej 15-minutowe pływania. Po to, żeby pies oswoił się z kajakiem. Ja oczywiście siedziałam z tyłu.
Miałam ze sobą zapas smaczków, którymi nagradzałam spokojne zachowanie. Nagradzałam szczególnie sowicie w momencie wchodzenia do kajaka.
Co robi pies w kajaku? Generalnie się… nudzi. Flicka początkowo siedziała, ale już przy pierwszej dłuższej wyprawie, położyła się i momentami przysypiała.
Na szczęście nie zwracała uwagi na wszechobecne ptactwo – owszem, patrzyła z zainteresowaniem, ale nie na tyle dużym, aby wskakiwać do wody na środku jeziora.
Miałyśmy jedną niebezpieczną sytuację, która o mały włos nie skończyła się wywrotką. Jakieś 5 metrów (sic!) od nas przepłynął skuter robiąc ogromną falę. Właściwie to nie wiem jakim cudem zdążyłam obrócić kajak dziobem do fali, ale uderzenia były tak duże, że leżąca Flicka poderwała się na równe nogi i nieźle spanikowała (właściwie myślami już byłam w wodzie i zastanawiałam się, czy łowiący niedaleko ryby pan, w razie czego nam pomoże), ale jakoś udało się opanować sytuację. Do końca wycieczki Flicka stała, co bynajmniej nie wpływało na stabilność kajaka.
Generalnie bardzo Was zachęcam do spróbowania takiej aktywności. Wy, pies w nogach, woda wokół – cudowny relaks!
Zachęcam też, do zobaczenia, jak to robią inni – bo jednego przepisu na „psa w kajaku” nie ma.
PRZYDATNE LINKI
Na stronach kajakowych:
Poradnik na Kayak Tours. Polecam zajrzeć do galerii zdjęć.
Praktyczne rady Poradnika Kajakowego.
Doświadczenia psiarzy:
Makulscy i Luśka kajakowali po Wkrze.
Labrador w kajaku, czyli jak robi to Storm.
Border collie on board – zobaczcie, jak to robi Marmurkowy.