Chodź i odpocznij czyli Kąty Rybackie po sezonie

Czasem tak muszę – po prostu nic nie musieć. Odpocząć zupełnie od wszystkiego. I ten urlop taki był. Szwendanie, dobre jedzenie, ale też przełamanie jednego ze swoich strachów. Mierzeja Wiślana rządzi! A dla Ciebie (właściwie to dla Twojego psa) mam kod rabatowy do Hotelu Tristan w Kątach Rabackich – szczegóły na końcu.

To był mój drugi raz na Mierzei Wiślanej. I podtrzymuję wszystkie wrażenia z tego pierwszego – to dla mnie jedno z najpiękniejszych miejsc w Polsce. Do Kątów pojechaliśmy z Michałem i Flicką na zaproszenie Hotelu Tristan – bez wahania wybrałam termin październikowy, bardzo po sezonie.

Kąty Rybackie: spacery, spacery i… rower!

I było dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Pusto i pięknie. Z codziennymi dylematami – gdzie iść na spacer – nad Zalew czy nad Zatokę? Była więc i Zatoka Wiślana ze starą przystanią rybacką, spacer do ujścia Wisły Królewieckiej, ale i sporo szwendania po lesie i nadmorskiej plaży. Idealnie.

Nie nastawialiśmy się na zwiedzanie. Chcieliśmy po prostu pobyć razem, odpocząć, więc nie będę pisać Ci wiele o samych Kątach Rybackich. Jak mówią lokalsi – tu nawet w sezonie jest spokojniej, niż chociażby w tłocznej i popularnej Krynicy. Na pewno polecamy (przede wszystkim Michał) miejscowy sklep rybny i zalecamy duuuużo spacerków po okolicy.

Jedyne czego nie mogliśmy sobie odmówić, to chęć zobaczenia przekopu Mierzei Wiślanej (nasza reporterska ciekawość nie wyłącza się nawet na urlopach). I tu uwaga, uwaga, pojechaliśmy tam rowerami, bo w hotelu można było wypożyczyć! Pomyślisz – no i niby co? A to, że ja od lat nie jeżdżę na rowerze, bo nie lubię i się boję. Nie liczę jakichś tam dwóch wycieczek po dwa kilometry do sklepu po zakupy na wakacjach w Lubieszewie. A tu wyszło około 18 kilometrów, do tego z psem. I… było super! Oczywiście ręce od ściskania kierownicy bolały mnie jeszcze przez parę dni, z przejęcia niewiele pamiętam z samej trasy, ale raczej było pięknie (jak to na Mierzei).

Tristan Hotel & SPA – Kąty Rybackie z psem

Teraz o samym hotelu. Choć nie przeszkadzają mi spartańskie warunki, mogę spać w namiocie, gdziekolwiek, to jednak raz na jakiś czas uwielbiam być w miejscu, gdzie nie muszę się martwić zupełnie o nic! Gdzie mogę dobrze zjeść, odpocząć w wygodnym łóżku.

I co najważniejsze – gdzie z psem nie czuję się jak intruz. I tu kluczowa rzecz – gdzie mogę zabrać psa do restauracji na posiłek. Na co dzień nie mamy czasu na wspólne posiłki, więc tu celebrowaliśmy każdą chwilę siedząc na śniadaniu nawet półtorej godziny, nie martwiąc się, co z Flicką, bo była razem z nami. Ja nawet za bardzo nie mam zdjęć jedzenia, bo wszystko było tak dobre, że od razu zaczynałam jeść, a dopiero potem myśl – ech, mogłam zrobić fotę 😀 Dla mnie hitem był stoliczek z własnymi wyrobami, gdzie oprócz wędlin (Michał mówi, że rewelacja), były kiszonki! Kiszone rzodkiewki, marchewki, rzepa! Zajadałam się tym codziennie.

 

Pies w Tristanie dostaje swój koc, miski, ręcznik, powitalny przysmak. Koc – po to, żeby mógł leżeć na łóżku. Flicka spała na niewielkiej kanapie, oczywiście na hotelowym psim kocu, więc bez stresu, że zostawimy tony sierści. Rozwiązanie bardzo na plus!

 

Tristan to przede wszystkim doskonała baza wypadowa na spacery. Praktycznie od razu za hotelem jest las, którym dojdziesz do morza. A z drugiej strony Zalew Wiślany (mieliśmy pokój z tarasem i widokiem na Zalew – więc jak rezerwujesz pokój, to polecam Ci poprosić o taki właśnie).

Trstan to też SPA! A dokładnie – Isolda SPA. Nigdy sobie nie odmawiam wizyty w takich miejscach! Tu już bez Flicki, bez Michała, czas tylko dla mnie. Wybrałam zabieg Zew Północy – piling i masaż z olejkami z igieł sosny. Czujesz to? Tego mi było trzeba. W hotelu jest też cała strefa relaksu z basenem – to wszystko w cenie pobytu.

Od razu też dodam, że w Tristanie zwraca się ogromną uwagę na bycie eko. Jednorazowe rzeczy są tu ograniczone do minimum – teraz niektóre trochę wymusza epidemia, ale  to druga rzecz, o której warto wspomnieć. My czuliśmy się bezpiecznie, bo zasady są tu przestrzegane, ale jednocześnie też nie czuliśmy się nimi przytłoczeni.

Po powrocie do domu, na drugi dzień Michał stwierdził: ja chcę do Kątów! Uwierz mi, nie ma lepszej rekomendacji, bo nie znam bardziej wybrednej osoby 😉

 

Podaj hasło i bierz psa 🙂

A teraz obiecana niespodzianka i rabat specjalnie dla Ciebie – a dokładnie dla Twojego psa.

Do końca roku na hasło „podrozezpsem” pies za pobyt w hotelu nie płaci. Więc jeśli chcesz się oderwać od niewesołej rzeczywistości, odpocząć i wyspacerować za wszystkie czasy – polecam bardzo, bardzo!

 

 

Wpis powstał we współpracy z Hotelem Tristan w Kątach Rybackich.