„Jestem scyfrowanym psem w epoce cyfryzacji i sprawię, że relacja CZŁOWIEK-PIES posunie się dalej, niż kiedykolwiek wcześniej (…). Mam TELEFON i nie zawaham się go użyć” – pisze we wstępie książki buldog Cooper. To po prostu genialny poprawiacz humoru. Nie tylko dla psiarzy.
„SMS-y od mojego psa” Octobera Jonesa lubię mieć pod ręką. Człowiek siedzi, pracuje, ma nieraz dość całego świata, bierze taką książkę, otwiera na pierwszej lepszej stronie i świat od razu wydaje się lepszy.
Do łez rozśmieszył mnie sms o tym, jak Cooper i Ted Terrier poszli do baru się upić (mam bujną wyobraźnię i od razu takie scenki stają mi przed oczami – szukajcie na stronie 14). Albo o tym jak Cooper postanowił zostać psem przewodnikiem (s. 34). Cooper zdradza też tajemnicę słynnej Lessie (s. 78). Jak myślicie, kto kazał jej wrócić?
Pierwsze polskie wydanie „Sms-ów od mojego psa” to także drobne rodzime akcenty. Tu plus dla tłumacza, Michała Sufina. Chociażby za kota Filemona i cytat z „Bohemy” Wilków – tego wszystkiego doszukacie się w psich wiadomościach po polsku.
Wszystko zaczęło się trzy lata temu. Joe Butcher, angielski rysownik, odkrył, że może wysyłać SMS-y do samego siebie. Butcher postanowił więc, że będzie pisał wiadomości do Octobera Jonesa, swojego alter ego, jako pies. A dokładnie jego buldog Cooper. Kiedy pochwalił się zrzutami konwersacji na Twitterze, a potem założył bloga na Tumblr, świat oszalał.
Właściwie to nie ma tu co za wiele pisać. To po prostu trzeba poczytać. Owszem, uważam, że niektóre konwersacje są przegadane i gdyby kończyły się bez ostatniego zdania Jonesa, byłyby o niebo lepsze. Ale to tylko takie moje małe czepiactwo. Jeśli ktoś z Was szuka prezentu dla znajomego psiarza – to tę książkę, moim zdaniem, może kupować w ciemno.
No i koniecznie zaglądajcie na bloga Text from dog – będziecie zawsze na bieżąco, co tam u Coopera słychać. Ostatnio na przykład szukał telefonu do Georga Lucasa 😉
„SMS-y od mojego psa”, October Jones, wyd. Bukowy Las, Wrocław 2014
cena: 36,90zł.