– Zginiemy w tej Puszczy – oznajmiła Karolina. A ponieważ miałam równie katastroficzne myśli, uznałam, że lepiej ginąć w dobrym towarzystwie. I tak rajd w Puszczy Bolimowskiej ukończyłyśmy maszerując razem z Karoliną i Pierdolotem, czyli najfajniejszym na świecie psem bez oczu.
Uwielbiam Dog Orienty* i mam z tym cyklem same dobre wspomnienia. Do tej pory jednak zawsze pokonywałam je biegiem walcząc o miejsce na podium. Teraz nawet o tym nie myślałam. Dokładnie na pięć dni przed imprezą wróciłam do biegania po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją. O żadnym szarżowaniu nie mogło być mowy. Jechałam więc z myślą, że po prostu będzie to fajny spacerek w pięknych okolicznościach przyrody. Puszcza Bolimowska znajduje się tuż pod Skierniewicami – mieszkając w Warszawie każdej jesieni jeździłam w te okolice na grzyby.
Na miejsce przyjechałyśmy już w piątek. Bazą rajdu był ośrodek Sosenka (miejsce przyjazne psom, a w barze podają mistrzowskie frytki za 3,50 zł). Ulokowaliśmy się w domku razem ze wspomnianą Karoliną i Pestką vel Pierdolotem czyli Futrami Specjalnej Troski oraz Kasią, Danielem i Bohunem z Bohun Pies. Najbardziej blogerski domek w całej Sosence 😉
W sobotę na starcie stanęło 171 osób. Ruszyłyśmy biegiem, ale to tylko na dobry początek. Całą trasę pokonywałyśmy marszem. Jako mistrzynie nawigacji i czytania mapy, zgubiłyśmy się już na samym początku. Punkt czwarty, od którego chciałyśmy zacząć, odnalazłyśmy po dwóch kilometrach kluczenia. Na punkt trzeci trafiłyśmy przypadkiem, będąc przekonane, że jesteśmy na dobrej drodze do pierwszego. Właściwie to nie wiem, jakim cudem zaliczyłyśmy obowiązkowe punkty 🙂 Mówię Wam – jeśli chcecie wygrać taki rajd, to wcale nie musicie szybko biegać – wystarczy, że świetnie znacie się na poruszaniu w terenie z mapą.
Do zaliczenia były cztery obowiązkowe punkty. Gdyby iść optymalną trasą – to najkrótszy wariant miał ok. 10 km. My zaliczyłyśmy dodatkowe dwa, żeby przejść się malowniczym szlakiem wzdłuż rzeki Rawki. W sumie zrobiłyśmy ok. 23 km. Było upalnie, na ostatnich kilometrach zabrakło nam wody, ale sytuację uratowali mieszkańcy jednego z mijanych domów, którzy sami zapytali, czy chcemy napoić psy – lodowata woda ze studni była paskudna w smaku, ale w tamtym momencie najlepsza na świecie. Ogromne podziękowania za tę krótką gościnę!
Jeśli jeszcze nie byliście na podobnej imprezie – z pełnym przekonaniem polecam właśnie Dog Orienty. Dlaczego? Bo tu każdy daje sobie radę – psy małe, duże, chude, grube, a nawet niewidome (Pestka) i na wózku (Kraksa). Tak samo ludzie – są tu i dobrzy biegacze, wprawni piechurzy, ale też zupełnie początkujący. A najmłodsi uczestnicy mieli po 7 lat, bo na trasę szły całe rodziny.
Nawigacyjnie rajd nie był najłatwiejszy, bo komplet punktów zdobyły jedynie dwie pary i dwie rodziny (jestem pełna podziwu!). No i najważniejsze: honor blogerskiego domku numer 10 uratowali Kasia, Daniel i Bohun zaliczając jedenaście z dwunastu punktów, pięknie mieszcząc się w limicie 6 godzin i tym samym zdobywając trzecie miejsce w klasyfikacji par. Gratulacje!
Pełne wyniki znajdziecie TU.
A na koniec króciutki filmik 🙂
*Dog Orient to cykl rajdów na orientację organizowanych przez Klub Sportowy Alaska. Współorganizatorem rajdu w Puszczy Bolimowskiej był portal Aktywni z psami. Aby być ze wszystkim na bieżąco koniecznie zajrzyjcie na Dogorient.pl