Nasze podróże: Psia plaża w Międzyzdrojach

Nie będę oszukiwać. Międzyzdroje nie są moim ulubionym kurortem nadmorskim. Ale uwielbiam w tym miejscu jedno – to z Międzyzdrojów można wyruszyć na wspaniały spacer brzegiem morza. Dzikie plaże, mało ludzi. Ludzki i psi raj.
Na całodniową wycieczkę wybrałyśmy się razem z Kamilą, Rastą i Shadowem czyli ekipą z Zapsieni w sieci.
Plan: dojechać do Międzyzdrojów pociągiem, a następnie plażą i lasami dotrzeć piechotą do Świnoujścia.
Do Międzyzdrojów dotarłyśmy przed godz. 11.00. Naszą właściwą nadmorską wędrówkę mogłyśmy rozpocząć na oficjalnej psiej plaży, która znajduje się między wejściami na plażę oznaczonymi jako L i M.
– Spuszczamy psy? – spytała Kamila.
– No nie wiem… – szybko oceniłam sytuację. Mnóstwo ludzi na kocach. A koce oznaczają potencjalne jedzenie, które można ukraść. Kamila ze śmiechem skwitowała moje wątpliwości:
– W końcu to plaża dla psów!
Flicka aż trzęsła się z radości. Ciągnęła niemiłosiernie, żeby jak najszybciej dostać się do wody. Na plaży było sporo psów. Część siedziała z opiekunami na kocach, część bawiła się w wodzie. Puściłam Flickę…
Trzy dzikie przebieżki wzdłuż morza i sekundy później mój pies pędził plażą z… ukradzioną z najbliższego koca paczką ciastek…
Ja prawie spaliłam się ze wstydu, a państwo z pechowego koca całą sytuację skwitowali szczerym śmiechem. Nie chcieli nawet przyjąć pieniędzy za ciasteczka. – Też mamy psa! – powiedzieli tylko.
Wiecie co najbardziej kocham w psich plażach? Że w takie miejsca chodzą wspaniali ludzie 🙂
Postanowiłam jednak nie ryzykować kolejnych złodziejskich wybryków Flicki. Przypięłyśmy psy i ryszyłyśmy w kierunku Świnoujścia. Na końcu psiej plaży zeszłyśmy w las, aby potem znowu wejść już na dziki, nieoznaczony żadnymi literkami brzeg morza. Trochę niewycelowałyśmy i znalazłyśmy się wprost na plaży nudystów. Ale już nie wracałyśmy w las. Maszerowałyśmy brzegiem morza. Kiedy wreszcie dotarłyśmy do kawałka plaży bez opalających się ludzi, bez koców, bez parawanów – puściłyśmy psy. Szał! Szał! Szał! Bieganie, kopanie dziur, aportowanie. Czysta psia radość.
Zresztą zobaczcie:
Oczywiście nie da się dojść do samego Świnoujścia brzegiem morza. Przeszkodą jest ujście Świny. Dodatkowo trzeba ominąć powstający gazoport. Skręciłysmy jednak w las dużo za wcześnie i tym samym sporo kilometrów nadrobiłyśmy – w sumie wyszło ok. 22. Do przeprawy promowej w Świnoująciu dotałyśmy ok. godz. 17.00, więc już nam nie wystarczyło czasu na to, by jeszcze pójść na tamtejszą psią plażę, którą obie uwielbiamy. Następnym razem!
Autorką fotografii jest Kamila Tatoń (prócz pierwszego). Więcej jej zdjęć wraz z relacją z naszego wypadu znajdziecie u Zapsieni w sieci