Biegamy z Flicką ponad pół roku. I choć sprzęt nie jest w bieganiu najważniejszy, to jednak dobrze dobrane akcesoria naprawdę pomagają. Broń Boże, nie czuję się żadną ekspertką w dziedzinie biegania z psem, a poniższe rady to po prostu efekt moich skromnych doświadczeń i dotychczasowych przemyśleń.
Najważniejsze – to zacząć biegać! A pies jest wspaniałym towarzyszem biegacza. Flicka, choć oficjalnie to kundel w typie husky, bez wątpienia ma charakter północniaka. Kiedy biegnie przed siebie, ciągnąc mnie za sobą, jest w swoim żywiole.
PASY, LINKI, SZELKI…
Kiedy zaczynałyśmy przygodę z bieganiem zaopatrzyłam się w pas biodrowy Trixie. Właściwie nie zastanawiałam się wiele nad wyborem – kupowałam akurat karmę dla swoich zwierzaków i od razu zamówiłam w tym samym sklepie internetowym ten właśnie zestaw.
Z opisu na stronie sklepu:
„Zestaw przeznaczony do biegania z psem. W komplecie znajduje się smycz oraz pas dla właściciela psa. Smycz może być zapinana na obrożę bądź uprząż.
Dzięki możliwości zapięcia smyczy na pasie biodrowym, ten produkt jest dobrym wyborem dla ludzi uprawiających sporty np. dog trekking, jogging, bieg czy też na zwykłym spacerze.”
Koszt zestawu waha się w przedziale ok. 65-95 zł (zooplus.pl – 64,80 – jest to jednak cena promocyjna, zoohurtowo.pl – 76,04 zł, futrzakowo.pl – 78 zł, kar-ma.pl – 79 zł, allegro.pl – 79.90-90 zł, karusek.com.pl – 95 zł)*
Jakież było moje rozczarowanie, kiedy okazało się, że sam pas to po prostu zwykła, szeroka guma! Informacji o tym nie znalazłam na stronie żadnego sprzedawcy i raczej trudno się tego domyślić patrząc na samo zdjęcie produktu (wszędzie jest za to podkreślone, że smycz w zestawie jest nylonowa). Kiedy Flicka podczas biegu parła do przodu, guma rozciągała się, a ja czułam się jak na procy. Oczywiście nie było szans, żeby pas trzymał się na biodrach. Zawsze zjeżdżał na talię, co – w momencie kiedy pies ciągnie – jest mało komfortowe dla kręgosłupa.
Saszetek dołączonych do paska raczej nie zabieram ze sobą. To akurat kwestia indywidualnych upodobań (ja wolę zapinaną na zamek kieszeń w bluzie).
W zestawie jest także smycz z amortyzatorem. Amortyzator niweluje szarpnięcia i daje większy komfort zarówno człowiekowi jak i psu. Jest idealna. Dodatkowym plusem jest to, że ma uchwyt i można ją trzymać w ręku jak zwykłą smycz, co bywa przydatne. Cały czas używam tej smyczy i jestem z niej w stu procentach zadowolona.
Co do samego zestawu – mogę go polecić jedynie osobom, których psy biegają/spacerują przy nodze i nie ciągną podczas biegu – czyli biegną czy idą na luźnej smyczy. Każdemu, kto chce, żeby pies podczas biegu z nim współpracował i ciągnął – stanowczo odradzam.
Właściwie od pierwszego użycia pasa Trixie byłam pewna, że muszę go wymienić (domagał się tego przede wszystkim mój kręgosłup). Okazją była Gwiazdka 🙂 A pas, którego teraz używam, jest właśnie gwiazdkowym prezentem.
(fot. www.husky.org.pl) |
Ja zakładam pas nieco niżej niż ma „model” na zdjęciu sklepowym. Te dodatkowe taśmy łączące się w kroczu sprawiają, że pas nie zsuwa się na talię. Zwróćcie też uwagę na miejsce przypięcia linki/smyczy. To przekłada się na idealne wykorzystanie siły psa bez obciążania kręgosłupa. Kiedy pies biegnie do przodu, naprawdę czuć jego pomoc – a wtedy już tylko wystarczy wydłużyć krok i frunąć za psiakiem!
(fot. www.husky.org.pl) |
Nie wiem jak pas będzie sprawował się w ciepłe dni – czy po prostu nie będzie w nim zbyt gorąco. Teraz w każdym razie jest idealny.
Koszt takiego pasa zależy od firmy, rodzaju materiału, mniej lub bardziej wypasionych i ozdobnych tasiemek. Także od tego czy jest w zestawie z linką lub smyczą. Ja smyczy nie potrzebowałam – jak pisałam wcześniej, ta z zestawu Trixie jest świetna.
Generalnie kupno pasa do canicrossu (czyli biegania z psem) to wydatek nie mniejszy niż ok. 70 zł (66,90 i 128,90 – husky.org.pl, 115 zł – karusek.com.pl).
Oczywiście w tym wszystkim nie można zapomnieć o komforcie psa. Przy psiaku, który ciągnie podczas biegu absolutnie odpadają obroże. Kiedy zaczynałam biegać, miałam zwykłe szelki spacerowe Trixie. I to w nich do tej pory biegałyśmy. Niestety w momentach, kiedy Flicka gnała z całej siły do przodu, szelki, które doskonale sprawdzają się na zwykłym spacerze, wyraźnie ją uciskały z przodu i utrudniały oddech.
Ostatnio pożyczyłyśmy profesjonalne szelki zaprzęgowe – tzw. szorki. Pasy uprzęży krzyżują się na grzbiecie, a linkę zaczepia się u nasady ogona. Są genialne! Widać, że psina czuje się w nich komfortowo, a i siła ciągnięcia rozkłada się zupełnie inaczej, niż przy zwykłych szelkach. Póki co biegamy w tych pożyczonych – ale w najbliższym czasie, na pewno kupimy szorki.
(fot. www.karusek.com.pl) |
To wydatek rzędu 40 zł wzwyż, jak zwykle zależny od firmy i materiału z jakiego szelki są wykonane (39.90 i 42,90 – husky.org.pl, 79,90 zł – karusek.com.pl).
I JESZCZE UWAG KILKA…
Bieganie z psem to wspaniała przygoda. I to właściwie od zespołu człowiek-pies zależy, jak to bieganie będzie wyglądało. Przecież nie każdy pies musi ciągnąć biegacza. Są takie, które będą biegły u nogi, ale i takie, które podążają krok za przewodnikiem. Takie, które są „połączone” z człowiekiem linką czy smyczą i takie, które biegną luzem. Na różnych trasach widzę biegaczy, którzy wcale nie mają specjalistycznego sprzętu, a na przykład… smycz typu flexi. I wcale im to nie przeszkadza w treningu i dobrej zabawie. Bo przecież najważniejsze jest to, żebyśmy i my, i nasz pies czuli się podczas biegu komfortowo.
Ach, i jeszcze coś. Komendy! Są w zasadzie trzy: naprzód, lewo i prawo (może być w wersji superprofesjonalnej czyli: go, ho, ghee [dżiii]). Przydaje się też komenda stój (na przykład kiedy pies nagle uzna, że w polu obok drogi jest coś ciekawszego i ruszy z całej siły w owe pole). I wierzcie mi, nawet prawdziwy północniak stworzony do zaprzęgowych sportów musi się nauczyć, że biegnie się przodem i do tego ciągnie. Flicka podczas pierwszych minut naszego pierwszego biegu skakała wokół mnie albo biegła przy nodze. Komendy prawo i lewo przychodzą jakoś tak naturalnie – zawsze podczas skrętu trzeba je wymawiać. Potem można sobie nimi zaszpanować na zwykłym spacerze 😉 – mina innych psiarzy, kiedy nasz pies na komendę skręca na skrzyżowaniu parkowych ścieżek tam, gdzie każemy – bezcenna!
***
Doskonałym motywatorem – i dla człowieka i dla psa – jest drugi człowiek i drugi pies. My biegamy z Pauliną i Pajką. W naszej psio-ludzkiej drużynie do 18 lipca 2012 była jeszcze Korba. I cały czas mam nadzieję, że w końcu się odnajdzie…
KŚ
*Ceny z dnia 22 stycznia 2013 r.