Bardzo psie święta czyli Hebi szuka domu

Hebi

Tym razem nie będzie o podróżach. A jeśli będzie – to o takich w wyobraźni, na przykład o… gorącym Egipcie. W tej historii najważniejszy jest Hebi. Najwspanialszy kudłacz na świecie, który spędza z nami Wielkanoc. I szuka domu na zawsze.

W Wielką Środę zadzwoniła Ania, nasza sąsiadka z osiedla i wolontariuszka z warszawskiego schroniska „Na Paluchu”. – Wyjeżdżacie na święta? Bo jak nie, to może weźmiecie psa na kilka dni? – odpowiedziałam wymijająco, że nie wiem, i że z Michałem muszę porozmawiać. No dobra, nie będę owijać w bawełnę – nie bardzo chciałam. – A pokaż zdjęcia! – Michał natychmiast się zainteresował. Efekt: w czwartek wieczorem kudłacz wylądował u nas.

Kudłate wcielenie faraona

Nie miał imienia, więc wieczór upłynął nad dywagacjami, jak go nazwać. W końcu Michał oświadczył:
– Wiem! Będzie miał na imię jak 47. faraon! (oczywiście ta liczba to tak, z sufitu)
– Czyli? – skrzywiłam się, bo nie wiedzieć czemu, starożytny Egipt to taki wycinek nauki i historii, który działa na mnie jak płachta na byka (jak ktoś chce mnie zdenerwować, może mi puścić film o mumiach albo piramidach).
– Zaraz policzymy – Michał miał pod ręką specjalne wydanie magazynu Focus, poświęcone właśnie starożytnemu Egiptowi. – Raz, dwa, trzy… czterdzieści sześć… Hebi!
– Chcesz być Hebim? – zapytałam kudłacza. Zamerdał ogonem wesoło. Imię zostało zaakceptowane (i nieważne już, że Michałowi skleiły się kartki i okazało się, że Hebi wcale nie był 47., ale dużo dalszy w kolejności…).

Hebi przytulanka

No i co tu dużo mówić. Jesteśmy Hebim oczarowani. To w stu procentach psi pies (jak ktoś ma huskiego, tak jak my, to rozumie, skąd takie spostrzeżenie). Hebi jest przylepą totalną. Jak się na niego nie zwraca uwagi, przychodzi i wciska łeb pod rękę, albo wywala brzuchol do głaskania. Jest przytulakiem, pocieszakiem, jest bardzo, bardzo delikatny (tu znowu piszę z perspektywy posiadaczki husky, który jest psem dużym i łapka Hebinka, wydaje się przy ciężkiej łapie Flicki totalnie kruchutka i leciutka). Jak na razie – mogę z pełnym przekonaniem powiedzieć, że Hebi to pies idealny. Ma około roku, do schroniska trafił z jednej z warszawskich ulic.
Szybko uczy się zasad obowiązujących w domu, jest karnym psiakiem i bardzo wpatrzonym w człowieka. Wie już, że łazienka to królestwo naszych kotów (tam mają miski) i nawet jak się tam dziś rano zawieruszył, to jak go nakryłam, szybciutko wybiegł, mimo, że miski były pełne (och, jak bardzo to nie w stylu Flicki, która, gdyby udało jej się wleźć do łazienki i zastać pełne miski, to połykała by w całości, byle się jak najwięcej nachapać, zanim ją wyciągnę). Czyli nie muszę już pisać, że Hebi doskonale dogaduje się z kotami, a właściwie to je ignoruje. Na spacerach jest grzeczny. Nie zaczepia innych psów, a jeśli jakiś wykaże chęć zabawy – pięknie się bawi. Uwielbia patyki i piłki, ale ja ze względu na Flickę nie bardzo mogę mu na razie takiej rozrywki dostarczać.

Flicka zazdrośnica

No właśnie. Flicka. Okazało się, że mam psią, rozpieszczoną, samolubną jedynaczkę. Odkąd jest Hebi, Flicka to jeden wielki chodzący foch. Tym bardziej, że Hebi bezceromonialnie przytula się do nas, kładzie na stopach, drepcze za nami z pokoju do pokoju (jak Flicka położyła mi się przy nogach, Hebi wcisnął się między nią, a moje stopy, bo to on musi być najbliżej). W Wielką Sobotę Hebi i Flicka poszli z nami do kościoła poświęcić pokarmy. Ja weszłam do środka z koszyczkiem, a Michał czekał z psami na zewnątrz. Hebi, z chusteczką z napisem „szukam domu” zrobił prawdziwą furorę. Wdzięczył się, domagał głasków, dwie panie wzięły telefon, a nasi sąsiedzi niemal zdecydowali się na adoptowanie psiaka. Są nim zachwyceni. Hebi nawet poszedł wczoraj z nimi na spacer, niestety różne życiowe zawirowania przesądziły, że to nie jest dla nich dobry czas na wzięcie psa… Oj, żebyście widzieli Flickę w momencie, kiedy Hebinek wyszedł z sąsiadką. Ja myślałam, że będzie jej przykro, że on idzie na spacer, a ona zostaje. Gdzie tam! Wstąpiło w nią nowe życie! Poleciała po piłkę (Hebiego, a jakże!) i w euforii ganiała po całym domu, prosząc, żeby jej rzucać.

Kto przygarnie Hebiego?

Tak więc Hebi szuka domu. Jestem przekonana, że będzie najwierniejszym towarzyszem dla swojego człowieka, bo jest pieskiem niezwykle ufnym i oddanym. No i jest przepiękny! Jeśli ktoś chce adoptować Hebiego – dzwońcie do Ani – 600 530 160 (z nowym właścicielem zostanie podpisana umowa, Hebi zostanie też wykastrowany).

>>>ZOBACZ TAKŻE:
Frankie, pies który poleciał do Indii