Pomysł na spacer, czyli Ueckermünde z psem

A może by tak w majówkę odwiedzić jedno z małych, niemieckich miasteczek? Padło na Ueckermünde położone po niemieckiej stronie Zalewu Szczecińskiego. Z piękną starówką, plażą i zoo do którego wejdziecie z psem.

Ueckermünde, a bardziej swojsko – Wkryujście, bo tu Wkra kończy swój bieg. Plaża przy ujściu rzeki, z wierzbą rosnącą w piasku (drzewo ma wielką dziuplę w środku, zmieściłam się do niej razem z psem), widokiem na Zalew to fajne miejsce na spacer i chwilę relaksu. Co ważne – na plażę (z wyjątkiem placów zabaw) można wejść z psem przez cały rok. W sezonie – czyli od 15 maja do 15 września – pies musi być na smyczy. My zbyt długo tu nie zabawiliśmy, bo wiatr urywał głowy.

Plaża w Ueckermünde. Trochę nas wywiało…
Ujście Wkry. Chyba mamy cofkę.

 

Z plaży udaliśmy się samochodem na Stare Miasto (ale można tam dostać się również pieszo – spacerowa trasa z plaży na bulwary nad rzeką Uecker to nie więcej, niż 3 km). Starówka Ueckermünde zachwyca wąskimi uliczkami, urokliwymi kamieniczkami – niektóre, dosłownie, wyglądają jakby mieszkały w nich krasnoludki. Zachowany fragment zamku, mały rynek z pomnikiem rybaka i kilkoma knajpkami. Aż trudno uwierzyć, że w tak wymuskanym dziś miejscu, jeszcze w latach 70. była… jedyna w mieście stacja benzynowa. Na rynku koniecznie szukajcie kamienicy z różą wiatrów – jak się przyjrzycie, na blaszanej chorągiewce zobaczycie Gwiazdę Dawida. Słyszałam, że naziści przegapili ją (rzeczywiście trzeba wprawnego oka, żeby ją dostrzec), kiedy starali się usunąć z niemieckich miast wszystkie żydowskie symbole.

Spacerujemy…

 

Ja jak zwykle wypatrywałam streetartowych klimatów. Nie dziwcie się więc, że zamiast zdjęć uroczych uliczek, wolę wrzucić te z pustostanami, które zamiast okien mają obrazy malowane na grubych dyktach.

Na bulwarze przy rzece Uecker (albo Wkrze, jak kto woli) uważajcie na czaple siwe, które latają tuż nad głowami. Kiedy Flicka rzuciła się do lizania wielkiej białej plamy na chodniku, byłam pewna, że hmmm, ktoś zgubił… śmietankowego loda. Cóż… 😉 Przyjmijmy, że okolice portu całe usiane są lodami śmietankowymi. Jak tu będziecie, nie dajcie się trafić czapli! (a jak się jednak przydarzy – to na szczęście!) W porcie zobaczycie też replikę hanzeatyckiej koggi, zjecie rybę w różnej postaci (Michał poleca kanapkę ze śledziem), jest tu też punkt informacji turystycznej.

Większość Szczecinian kojarzy Ueckermünde z miejscowym zoo. Postanowiliśmy i tam zajrzeć, tym bardziej, że zoo jest przyjazne psom, a ja byłam bardzo ciekawa jak Flicka zareaguje na takie miejsce (przyznam, że brałam pod uwagę opcję, że wyjdziemy stamtąd szybciej, niż weszliśmy). Psica nie chciała odejść od zagrody z małpami, które zbiegły się do nas, przy surykatkach i lemurach kładła się na ścieżce, żeby zostać dłużej (cały czas miałam wrażenie, że to zwierzęta oglądają nas, a nie odwrotnie). Warknęła jedynie na wylegującego się i ziewającego lwa 😉

Kto tu kogo ogląda…

 

Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 10 euro, dla psa – 4,5 euro (z biletem dostajecie woreczek na kupy oraz instrukcje, jak zachowywać się z psem – nie wolno wchodzić do otwartych zagród, pies musi być na krótkiej smyczy). Dla rodzin z dziećmi są zniżki. Wiem, że to brzmi nieco zabawnie, ale do zoo można wykupić roczne karnety – także dla psa 🙂 W zoo  jest kilka restauracji, do nich także można wejść z psem.

No i na koniec, obowiązkowa fota na wielkiej ławeczce, na którą z pewnością traficie podczas spaceru po Starym Mieście 😉

My jesteśmy krasnoludki (krasnopsy?)

Za ten miło spędzony dzień i wspólny spacerek po Ueckermünde dziękujemy bardzo Karolinie, Marcinowi i Borce z Z napędem na cztery łapy <3

Port w Ueckermünde.

 

JAK DOJECHAĆ

Najszybsza i najtańsza opcja – samochodem. Ze Szczecina to godzina jazdy. Można też pociągiem – najpierw trzeba jednak dojechać do Pasewalku i tam przesiąść się w pociąg do Ueckermünde.

Polecamy!