Trafiliśmy tu cztery lata temu, szukając na ostatnią chwilę jakiegoś domku na Pojezierzu Drawskim. Padło na jezioro Lubie. Byliśmy tam trzy razy, a w minione wakacje spędziliśmy tam błogie dwa tygodnie. Oto pięć powodów, żeby pojechać do Lubieszewa. Oczywiście z psem.
Grzyby (i poziomki)
Kocham zbieranie grzybów. Dlatego nad Lubie zawsze pakuję ze sobą ocet i przyprawy do marynowania, bo zawsze optymistycznie zakładam, że będzie tyle grzybów, że ich nie przejemy 🙂 W minione lato przewidywania się spełniły, więc wiozłam do domu słodki ciężar marynowanych w occie kurek. Kurki jedliśmy na śniadanie i na obiad, bo codziennie przynosiłam wiadro. No i poziomki. Istne ich tu zatrzęsienie. Ja trochę nie mam do nich cierpliwości, ale… litr nalewki na poziomkach i malinach z lubieszewskich lasów jest 😉
(dodatkowy plus: właściciel ośrodka, w którym mieszkaliśmy, ma szafę słoików dla gości – nie trzeba więc wozić szkła na przetwory ;))
Woda
Moi rodzice zawsze uważali, że najlepsze wakacje są nad wodą. W dzieciństwie jeździłam więc albo nad jezioro, albo nad morze. Woda daje miliony możliwości, a Lubie jest jeziorem idealnym. Dużym, czystym, z wyspami. Można je podziwiać spacerując po okolicy, można po nim pływać, albo po prostu usiąść z książką na pomoście i od czasu do czasu powpatrywać się wodę. To także jezioro idealne dla tych, którzy lubią obserwować ptaki. Albo tych, którzy lubią historię i mają ochotę poszukać np. śladów dawnych młynów.
Kajaki
Uwielbiam! Dla mnie to relaks w najczystszej postaci, szczególnie na tak pięknym jeziorze. Ci, którzy wolą inne emocje, mogą skusić się na spływ Drawą, która przepływa przez Lubie (jeśli ktoś nigdy nie był, a lubi spływy – to punkt obowiązkowy!) Przez jezioro przebiega szlak kajakowy im. ks. Kardynała Karola Wojtyły. W każdej z pobliskich miejscowości znajdziecie oferty spływów.
Zachody słońca
Zachody słońca i wieczory są tu najpiękniejsze. Niezależnie od tego, czy pogoda typowo wakacyjna, czy chmurno i zimno. Niezależnie od tego, czy siedzisz w kajaku, czy na brzegu. Takie widoki ładują akumulatory na baaaardzo długo. A jeśli nie ma chmur – to jeszcze na dobranoc w bonusie piękne, rozgwieżdżone, nocne niebo.
Te zachody to oczywiście tylko wtedy jeśli wybierzesz tę stronę jeziora co my. Myślę, że szukając noclegu po drugiej stronie jeziora w Karwicach (bo oczywiście Lubieszewo nie jest jedyna wioską nad Lubiem), z pewnością zachwycisz się wchodami słońca.
Ryby i… wiejskie jajka
Jeśli ktoś lubi ryby – niezależnie od tego czy łowić, czy jeść, to Lubie jest dla niego. Ja ryb nie jem, ale Michał i cała reszta mojej rodziny tak. Bardzo polecam restaurację Ryby Lubie w Lubieszewie – to wręcz kultowe miejsce na mapie okolicy. Psy są tu mile widziane – zarówno w ogródkach na zewnątrz, jak i w środku restauracji. Jeśli macie dzieci – będą zachwycone tym miejscem. Stawy rybne, owce, bociany, duże pokazowe akwarium z rybami, plac zabaw (patrz fotka niżej). Nad Lubie ściąga zawsze mnóstwo wędkarzy. Dwa lata temu dostaliśmy pół wiaderka ryb (bo jak się okazuje są tacy, co nie lubią jeść, a lubią łowić). W efekcie jako pamiątkę z wakacji zawiozłam naszym mamom najpierw zgrillowane, a potem zamarynowane w occie rybki (ja z kolei jestem z tych, co nie jedzą wszystkiego, ale kochają siedzieć w kuchni). Na co dzień jem wegańsko, ale w podróży czasem wegetariańsko. Będąc w Lubieszewie chodzę więc po jajka do jednego z gospodarstw. Jajecznica z wiejskich jaj z własnoręcznie zebranymi kurkami! No sami rozumiecie 🙂
Co jeszcze?
Oczywiście listę można wydłużać, bo pojezierze Drawskie to kopalnia pomysłów na aktywne spędzanie czasu. Jeśli ktoś jest zmotoryzowany (my nie;)) to każdy dzień może spędzić zupełnie inaczej. Szlaki piesze, rowerowe, kajakowe, odkrywanie historii regionu.
Wokół Lubia biegnie czerwony szlak – liczy 50 km.
Dla nas Lubie to czas resetu od codziennej gonitwy, dlatego poza Lubieszewo właściwie się nie ruszamy (zresztą, szkoda mi czasu, kiedy grzybów tyle :p). To co mi się marzy, to pojechać jeszcze kiedyś nad Lubie zimą. Kiedy będzie śnieg.
Gdzie śpimy?
W ośrodku Lubie (lubiewakacje.pl), nad samym brzegiem jeziora, dobre 40 minut spacerku od samej wsi (i tym samym najbliższego sklepu i jakiejkolwiek cywilizacji). Psów zawsze dużo, plus dwa pieski miejscowe. Grzeczne psiaki bez problemu biegają luzem. Opłata za psa: 30 zł za tydzień, 50 zł za dwa tygodnie. Na miejscu można wypożyczyć kajaki i inny sprzęt pływający. Jeśli ktoś nie lubi ośrodkowych klimatów, bez problemu znajdzie w okolicy satysfakcjonujące noclegi (chociaż ten nasz jest bardzo na uboczu, w lesie, to wiadomo, zawsze mogą się trafić sąsiedzi, którzy wieczorem przy grillowanej karkówie zapodadzą „Niech żyyyyje woolność…”, ale żeby nie było – w zeszłym roku byli tacy, którzy przy świecach nucili cichutko „Krainę Łagodności”).
Nie tylko my kochamy Pojezierze Drawskie. Milena czyli Psia Matka poleca Wilczą Ostoję, a Makulscy i Bohun Pies camping na wyspie Ostrów nad jeziorem Siecino.
Jeśli masz sprawdzoną miejscówkę na Pojezierzu Drawskim – śmiało dopisuj!