Psi park po wilanowsku

Przez trzy i pół roku całego psiego życia marzyłyśmy o psim wybiegu w Warszawie. I, o ironio, powstał właśnie wtedy, kiedy przeprowadziliśmy się do Szczecina. Śmiesznie być w stolicy w gościach. Ale skoro już byłyśmy – obowiązkowo odwiedziłam z Flicką Dog Park Wilanów.

Nowiuteńki psi plac zabaw mieści się przy skrzyżowaniu ul. Pzyczółkowej i al. Wilanowskiej. Pierwsze i najważniejsze – wspaniale, że takie miejsce powstało. Ogromny szacunek dla firmy Butcher’s oraz Dzielnicy Wilanów, które stoją za tą inwestycją.
Na wybiegu byłyśmy z Dorotą i Piggy, sunią w typie JRT – mogłam więc ocenić, jak wybieg sprawdza się w przypadku dużego i małego psa.

A oto moja garść spostrzeżeń.

1. Wielkość. 
Wyobrażałam sobie, że plac jest większy. Flicka kocha ganianki z psami na pełnym rozpędzie – tu nie ma szans na takie szaleństwa. Mimo wszystko – w porównaniu do istniejących psich wybiegów warszawskich, ten jest naprawdę przestronny i duży.
2. Dwie strefy
Małe psy mają na wybiegu osobną strefę. Można do niej wejść bramką ze strefy ogólnej (dla dużych psów) oraz z zewnątrz. Strefa wyposażona jest w odpowiednio mniejszy tor przeszkód (dobra, przyznam się – ponieważ na wybiegu byłyśmy tylko my, Flicka nie omieszkała sprawdzić, czy przeciśnie się przez tunel dla maluszków;)) Podział jest dobrym pomysłem, szczególnie w sytuacji, kiedy na wybiegu jest większy tłok.
3. Przeszkody
Ładne i kolorowe. Wykonane z metalu i to nie do końca jest dobre w przypadku kładek czy huśtawki. Po prostu psie łapy się na tej powierzchni ślizgają. Flice najbardziej podobały się tunele. Latała po nich nawet bez moich komend. Wspaniale, że hopki mają regulowaną wysokość. Jedyny minus – dla nas stoją one nieco zbyt blisko siebie i Flice trudno było się wyrobić, aby obie pokonać swobodnie jedna po drugiej. Piggy za to śmigała bez problemu.
4. Kamyki i piach
Piasek wydawał mi się świetnym pomysłem. Problem jednak w tym, że jego warstwa jest niezbyt gruba i psy kopiące natychmiast docierają do izolującej piach od ziemi czarnej folii. Poszarpana folia wyłazi już w paru miejscach spod piasku. Kamyczki na ścieżkach wyglądają ładnie, ale obstawiam, że za parę miesięcy piach i kamyki przemieszają się na dobre.
5. Towarzystwo
W samo południe – kiedy my miałyśmy chwilę, aby tam pobyć – plac świecił pustkami. Oprócz Flicki i Piggy pojawił się na chwilę tylko jeden pies. Jego pan mówił jednak, że w godzinach popołudniowych bywa bardzo tłoczno i w jednym momencie na terenie placu biega nawet po kilkanaście psów (Pan też zwrócił uwagę, że na plac przychodzi mnóstwo… matek z dziećmi – dzieci podobno traktują to miejsce jako nowy, fajny plac, na którym też mogą się pobawić. Cóż, jeśli tak faktycznie jest, to pozostawiam to bez komentarza…)
6. Dla kogo?
Dla każdego, kto chce na ogrodzonym, bezpiecznym terenie porobić coś fajnego z psem. Moim zdaniem wprost idealny dla mniejszych psiaków, ale gdybym mieszkała w Warszawie, z pewnością byłybyśmy tam stałymi bywalcami. Flicka nie jest psem, którego mogę puścić luzem wszędzie, dlatego dla nas takie miejsca są na wagę złota. Możemy tu bezsmyczowo ćwiczyć skupienie, posłuszeństwo, sztuczki, bawić się na przeszkodach.
7. O czym pamiętać?
Koniecznie trzeba zabrać wodę dla psa. Kiedy my byłyśmy na placu – na śmietniku wisiała reklamówka z papierowymi torebkami na psie odchody, ale myślę, że mimo wszystko warto mieć własne. Ponieważ bramki nie mają śluz, należy uważać, aby przy ich otwieraniu nie wypuścić żadnego psa na zewnątrz.
Polecam Wam jeszcze tekst o Dog Park Wilanów na blogu Pies w Warszawie: TU. Znajdziecie tam też szczegółowe instrukcje czym i jak najlepiej dojechać na róg Wilanowskiej i Przyczółkowej oraz linki do innych relacji.A to nasza mała impresja filmowa z szaleństw na wybiegu: